- Justin Bieber? – starsza
kobieta zbliżyła usta do mikrofonu i zawołała. Rozejrzała się
po białym holu w poszukiwaniu blond chłopaka. Uniosła brew i
zawołała jeszcze raz patrząc na śpiącego Justina na jednym z
krzesełek. – Justin Bieber!
Zerwał się z krzesełka i
podszedł do lady za którą siedziała staruszka. Przetarł dłońmi
oczy i oblizał wargi.
- Tak? Wołałaś mnie Inest? – spojrzał na nią lekko zaspany.
- Tak? Wołałaś mnie Inest? – spojrzał na nią lekko zaspany.
- Zostałeś wybrany Justin.
– posłała mu ciepły uśmiech. – Już myślałam, że
zostaniesz tu na zawsze.
* * *
Naprawdę nie rozumiem
jak ludzie sobie radzą z ukrywaniem swoich skrzydeł. Bo mają je,
prawda?
Na razie są
przezroczyste, ale kiedy wykonam zadanie staną się białe, albo
czarne.
Mogę sprawić, że ludzie zrobią co tylko zechcę.
Mogę sprawić, że ludzie zrobią co tylko zechcę.
Mogę sprawić, że staną
się lepszymi ludźmi.
Mogę sprawić, że
oddadzą mi swoją duszę.
Mogę ich zniszczyć.
Nie do końca gram fair, ale kto teraz jest całkowicie szczery?
Już domyślacie się kim jestem?
Nie do końca gram fair, ale kto teraz jest całkowicie szczery?
Już domyślacie się kim jestem?
Świetnie piszesz, wspaniale kochana <3
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny i do następnego :)
( http://tattooed-life.blogspot.com/ )